Romans w pracy - jak powinien postąpić szef. Nawet jeśli pracodawca dowie się o zażyłej znajomości, która zaczęła się w czasie wykonywania zadań, nie pozostaje mu nic innego, jak ją Tłumaczenia w kontekście hasła "w romans" z polskiego na francuski od Reverso Context: Czy to prawda, panie Benjamin, że Cathy zaczęła pić w tym samym czasie, jak wdał się pan w romans z sekretarką? Z natury jestem słaba psychicznie i do różnych sytuacji w życiu podchodzę zbyt emocjonalnie- stram się nad tym pracować - jednak romans w pracy a potem zakończenie , nieodwzajemnione uczucie dało mi nieźle popalić . . . i żeby nie było nudno -doszły do mnie słuchy ,że mój "ekskochanek" będzie miał dziecko z inną kobietą. Zgodnie z art. 94 pkt 2b k.p. pracodawca jest zobowiązany przeciwdziałać molestowaniu seksualnemu w miejscu pracy, czyli szczególnemu przejawowi dyskryminacji ze względu na płeć. Tym, co Romans firmowy może psuć atmosferę w miejscu pracy. Kochankowie mogą odczuwać zazdrość, jedno o drugie, przez co mogą rodzić się konflikty, podejrzenia, plotki. Trzecią wadą romansowania w pracy jest nierówne traktowanie, w przypadku bycia przełożonym lub pracodawcą osoby z którą łączy nas zbyt bliska relacja. Zaucha zginął przez romans z mężatką. Zabójca oddał dziewięć strzałów. Jeden w żonę Znany prezenter przyznał się do romansu z kolegą z pracy. Żona przeczuwała wcześniej . Większość z nas spędza znaczną część dnia w pracy. Nic dziwnego, że to właśnie w pracy mamy czas i przestrzeń do tego, by lepiej kogoś poznać, polubić więcej niż trochę i w końcu... Romans w pracy z kolegą ofeminin Foto: Ofeminin Większość z nas spędza znaczną część dnia w pracy. Nic dziwnego, że to właśnie w pracy mamy czas i przestrzeń do tego, by lepiej kogoś poznać, polubić więcej niż trochę i w końcu... zakochać się. Romans w pracy w kolegą może przydarzyć się każdemu. Taki biurowy związek może naprawdę poprawić nudne życie w korporacji. Nagle zdajemy sobie sprawę, że rano nie mamy problemów ze wstawaniem na dźwięk budzika, naprawdę chcemy iść do pracy, jesteśmy punktualne jak nigdy, mamy świetny nastrój nawet po otwarciu skarzynki mailowej, a oczy nam błyszczą. A co jeśli mały, niewinny flirt zamienia się w romans w pracy na całego? Czy to ma szansę powodzenia? O rady dotyczące romansu w pracy zapytalismy Rasheed Ogunlaru, londyńskiego trenera i konsultanta specjalizujący się w relacjach i coachingu par. Sprawdźcie, co radzi romansującym w pracy, a także tym, którym biurowy związek się nie powiódł. Bądź ostrożna! ofeminin Foto: Ofeminin Zakochałaś się, ale niech to nie odbiera ci resztek zdrowego rozsądku! Może na razie wasz związek wygląda dobrze, jest miło i planujecie wspólną przyszłość, ale czy pomyślałaś o ewentualnych zagrożeniach? Nasz ekspert, coach par, radzi: "Musisz zadać sobie kilka pytań", radzi ekspert. "Pomyśl o aspektach biura: czy panuje w nim atmosfera otwarcia i relaksu, czy wasz związek zaakceptowany czy raczej nie wpisze się w ogólnie przyjęte zasady. Czy jesteś gotowa na stanie się obiektem plotek? I co się stanie, jeśli wasz związek wpłynie na przebieg twojej kariery? Czy ufasz swojemu ukochanemu na tyle, by otwracie rozmawiać z nim o wszystkim i to w miejscu pracy?" Te pytania mogą wydawać się chłodne i praktyczne, ale powinnaś na nie sobie odpowiedzieć zanim wpadniesz po uszy i pogrążysz się na dobre w biurowym romansie. Powiedzieć czy nie? ofeminin Foto: Ofeminin Pewnie każdy, kto zakochał się, wolałby głośno o tym krzyczeć, niż milczeń. Ale w przypadku biurowego romansu, to nie jest najlepszy pomysł. Oczywiście można powiedzieć o szczegółach swoim najbliższym znajomym i swojej rodzinie, ale koledzy z pracy raczej nie powinni się dowiedzieć. Ekspert przekonuje, że możesz powiedzieć tylko tym współpracownikom, którym naprawdę ufasz. A szef? "Jeśli w twojej firmie nie ma z góry określonych zasad, jeśli chodzi o osobiste relacje między kolegami, nie ma powodu, aby nformować pracodawcę o swoim związku" - mówi coach. Związek w biurze - jak sobie radzić? ofeminin Foto: Ofeminin Jasne, to niekoniecznie jest sexy, ale musisz porozmawiać z partnerem o zasadach waszych relacji, kiedy jesteście w pracy - na co możecie sobie pozwolić, a do czego posunąć się absolutnie nie możecie. Najważniejsza zasada brzmi: "romans odbywa się poza godzinami pracy". Oznacza to, że nie powinniiście okazywać swoich uczuć publicznie wymienić czułości przy biurku. Dla waszych współpracowników wasz romans powinien być nieznanym tematem. Oczywiście, że nie zawsze jest łatwo o tym pamiętać i na zimno odseparować się od emocji i wpsólnych spraw czy odłożyć na bok wspomnienia o poprzedniej nocy, ale musicie to zrobić. "Jeśli wciąż pracujecie razem, to jest niestety dokładnie to, co należy zrobić", mówi ekspert. Nie rozsyłaj też romantycznych wiadomości tekstowych i e-maili w godzinach pracy. Nie tylko dlatego, że to może zakończyć twoją karierę, ale także zwrócić niepotrzebnie uwagę otoczenia na twój brak profesjonalizmu. Najważniejsze zasady ofeminin Foto: Ofeminin Dobra wiadomość jest taka: mie ma żadnego prawa, które zabraniałoby romansu między kolegami z pracy. To nie oznacza jednak, że w pracy możesz pozwolić sobie na wszystko. "Jeśli zdecydujecie się ujawnić wasz związek, umów się na spotkanie z pracodawcą lub zapytaj o wytyczne, które regulują zasady postępowania dla pary w danej firmie. Te zasady mogą różnić się tak jak różnią się między sobą korporacje.," radzi ekspert. Te zasady postępowania określają na przykład, że okazywanie uczuć w biurze nie jest mile widziane. Co jeśli romans w pracy się nie udał? ofeminin Foto: Ofeminin Bądź realistką: może się okazać, że twoja biurowa miłość się nie powiedzie. Dzielenie ze sobą zawodowej przestrzeni, spędzanie ze sobą ogromnej ilości czasu, stres i niekiedy rywalizacja, rodzą konfilty, a to pierwszy krok do porażki w związku. Wnajgorszym przypadku istnieje kilka wskazówek, które sprawią, że rozstanie będzie ekspert radzi:. "Upewnij się, że twoja praca nie zdominowała twojego życia, jeśli kochasz kogoś, z kim mogłaś ściśle współpracować, i tylko z praćą łączysz najważniejsze obszary życia, po rozstaniu może okazać się, że twoje życie rozsypało się jak domek z kart". Upewnij się, że są jeszcze inne rzeczy, które dają ci przyjemność. Spotkaj się z przyjaciółmi lub rozpocznij nowe zajęcia, znajdź hobby. Ważne jest, aby zachować równowagę, tak że związek w pracy i sama praca nie jest jedynym celem w życiu. Kolejna wskazówka od eksperta: "Porozmawiaj ze swoim partnerem o tym, co może się zdarzyć, jeśli wasza miłość nie przetrwa . Jak wszystkie związki dobre i złe, miłość, biurowa czy nie, może się nie obronić. Warto zadabć o to, by koniec związku nie był również końcem twojej kariery zawodowej". Czy to na pewno miłość? Po pierwsze mężczyzna powinien się zastanowić, czy to, co czuje do swojej kochanki to rzeczywiście miłość czy po prostu fascynacja. Poza tym istnieje możliwość, że mężatka wydaje się mężczyźnie tak bardzo atrakcyjna, ponieważ w pewnym sensie stanowi dla niego ciągłe wyzwanie. Kochanek podświadomie konkuruje z mężem i chce tę walkę wygrać, czyli skłonić kobietę do opuszczenia rodziny. Mężczyzna powinien zatem przede wszystkim rozważyć, ile w jego uczuciu jest autentyzmu, a ile męskiej na to ona? Ważne jest także, w jaki sposób tę znajomość odbiera sama kobieta. Być może romans stanowi dla niej jedynie odskocznię od małżeństwa. Mężatka mogła po prostu zapragnąć jakiejś odmiany – zarówno erotycznej, jak i intelektualnej. Niekoniecznie natomiast musi traktować swojego kochanka jako partnera, z którym zwiąże się na całe życie. Mężczyzna powinien mieć świadomość, że w grę wchodzi układ co najmniej trzech osób i w takim wypadku czasem nawet wielka miłość nie wystarczy do zdobycia rodzinna. Nawet jeżeli oboje kochankowie darzą się miłością, decyzja o odejściu od męża będzie dla kobiety uzależniona od sytuacji rodzinnej. Jeżeli kochanka ma dzieci, być może nie będzie chciała rozbijać im rodziny. Poza tym dzieci zwykle po rozwodzie zostają z matką, jeżeli zaś jej kochanek jest dużo młodszy, może się nie wydać kobiecie wystarczająco dojrzały do opiekowania się nimi na co dzień. Problemem bywa często także sytuacja finansowa kobiety – jeśli mąż jest jedynym żywicielem rodziny albo zapewnia żonie wysoki standard życia, może ona nie chcieć z tego zrezygnować. Co masz do zaoferowania? Jeżeli zatem mężczyzna zakocha się w mężatce i będzie chciał ją przekonać do rozwodu, może na swojej drodze napotkać wiele poważnych przeszkód, włącznie z zadaniem sobie pytania, czy jego postępowanie jest etycznie jednoznaczne. Miłość jest jednak siłą, która ma w sobie potencjał do dokonywania najbardziej niespodziewanych zmian, dlatego wytrwałość i autentyczność uczucia mogą się w tym wypadku okazać prawdziwą receptą na Wy zrobilibyście w takiej sytuacji? Czy wdalibyście się w romans z mężatką? Wypowiedzcie się! "Powiedział, że mi nie ufa i że chce rozwodu. Nie chcę go tracić. Jak go przekonać, że nie warto wszystkiego tracić? Jak go namówić do powrotu? Czy mam szansę i powinnam dać mu po prostu czas, czy pozwolić mu odejść, ale jak się wtedy pozbierać, bo czuję, że się rozpadłam" - pyta nas w liście Anna, która zdradziła męża z dwoma mężczyznami. "Miałam romans ze starszym mężczyzną. Chciałam zobaczyć, jak to jest z kimś innym, czułam się trochę niedoceniona przez partnera, który nie był zbyt wylewny w uczuciach" - tłumaczy Anna "Uderzył mnie w twarz, napluł na mnie, oblał kisielem i wyzywał. Rano wyszedł i już nie wrócił. Po trzech dniach spytałam, czy mu przeszło. Stwierdził, że chętnie to powtórzy" - opowiada "Zdrada zawsze jest najgorszą formą rozwiązywania trudności małżeńskich, bo z reguły tylko je potęguje. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób mąż rozumie tę sytuację i czym ta zdrada dla niego się stała. Bywają osoby, które potrafią przebaczyć nawet nie jedną, a kilkanaście, zdrad" - tłumaczy psycholożka Katarzyna Kucewicz Więcej porad znajdziesz na stronie głównej Tekst został opublikowany w ramach cyklu "Sympatia radzi", w którym wraz z psychologami udzielamy porad związanych z relacjami i miłością. Masz problem? Napisz: redakcja@ Oto list Anny*: Jestem mężatką od 12 lat. Mój mąż był moim pierwszym partnerem, a ja jego partnerką. Mamy dwoje dzieci. Byliśmy dobrym małżeństwem, w ogóle się nie kłóciliśmy, a drobne problemy zamiatane były pod dywan. Jesteśmy przeciwieństwami — ja jestem komunikatywna, a mąż małomówny. Gdy miałam 23 lata, zdradziłam męża. Miałam romans ze starszym mężczyzną. Chciałam zobaczyć, jak to jest z kimś innym, czułam się trochę niedoceniona przez partnera, który nie był zbyt wylewny w uczuciach. Na początku było pisanie, potem wylądowaliśmy razem w łóżku. Spotkaliśmy się około 10 razy. On miał żonę, ja męża. Nie chciałam niczego więcej. Czułam się z tym źle i po roku zerwaliśmy kontakt i nigdy się do siebie nie odzywaliśmy. Ukrywałam to wiele lat. Myślę, że z poczucia winy zaraz po tym zrobiłam sobie z mężem dziecko, żeby trochę zabić poczucie winy i przestać o tym myśleć. Czasem płakałam i chodziłam przybita, ale mój mąż nigdy nie spytał się, jak się czuję i dlaczego. Pozbierałam się z czasem, ale nie potrafiłam żyć z tym kłamstwem, dlatego powiedziałam o tym mężowi. Wykrzyczałam mu to, obwiniając go za to, że nie potrafił mi okazywać wystarczająco dużo uczuć. Codziennie pytałam się męża, czy mnie kocha, dostawałam tylko "yhy". Nie było mowy o drobnostkach jak kwiaty czy propozycja randki. Monotonne życie pozbawione uczuć. Sypialiśmy z sobą, ale coraz rzadziej. Poinformowałam go, że mam dość takiego życia, że musimy coś zmienić, bo myślę o tym, żeby odejść. Błagał, żebym dała mu szansę. Troszkę się załamał, ale byłam przy nim, mimo iż ciągle udawałam twardą. Wiedziałam, że to moja wina, ale łatwiej było mi wrzucić to na niego. Dałam mu czas, ale sama nie przykładałam się do tego, żeby te relacje poprawić. Zaczęliśmy się kłócić. Jak się napił to powiedział mi, że jest wściekły i nie potrafi mi wybaczyć. Czułam się zraniona i coraz bardziej zła. W międzyczasie pojawił się chłopak, którego poznałam kiedyś na imprezie. Opowiadałam mu o sobie, o swojej rodzinie, o tym, jak się czuję. Poszłam z nim na koleżeński spacer. Nie myślałam o tym, żeby nasze relacje się zmieniały, ale w domu było coraz gorzej. Na święta oznajmiłam, że mam tego dosyć i chcę się wyprowadzić i choć nie chciałam, odeszłam. Zostawiłam dom, rodzinę i dzieci, które połowę czasu spędzały u mnie. Czułam się okropnie. "Miałam romans ze starszym mężczyzną" - Ashley Byrd / Przespałam się w tej rozpaczy z nowym kolegą. Czułam się fatalnie. Z mężem pisałam — on o tym, że tęskni, ale daje radę. Przepraszał mnie za wszystko. Powiedział, że żałuje, że ma nadzieję, że będę szczęśliwa, że na mnie poczeka i zawsze będę najważniejsza. Wiedziałam, że mój kolega się zakochał. Okazywał mi te uczucia — czego mi brakowało całe życie. Po kilku tygodniach stwierdziłam, że rodzina jest najważniejsza i że muszę to naprawić. Oczywiście zanim wróciłam, poinformowałam męża, że miałam chwilowo chłopaka, ale nie rozmawialiśmy o szczegółach. Chciał, żebym wróciła. Oczywiście problem pod dywan, rozmowy dalej mało jak gdyby nigdy nic. Chłopaka odrzuciłam całkiem, mimo iż pisał i tęsknił. Wybrałam rodzinę. Przyszła Wielkanoc, mój mąż wypił za dużo i się pokłóciliśmy o głupotę. Wtedy wszystko wróciło - że miałam chłopaka, że go nie wspierałam, że się wyniosłam, że go nie kocham, ale że on mnie już nie puści, bo mnie kocha i będzie walczył. Że jestem głupia, puszczalska i tego mi nie wybaczy. Poczułam, że nieważne, co bym teraz zrobiła, jak się starała, klękała i przepraszała, on mi nie wybaczy. Pewnego dnia pisałam ze szwagierką zamówienia do pracy, a on wpadł w szał, że piszę z kolegą i że on nie jest ślepy. Uderzył mnie w twarz, napluł na mnie, oblał kisielem i wyzywał. Powiedziałam mu wszystko, co chciał usłyszeć, że niech się nie dziwi, że tak, kocham go, że za nim tęsknię i że jest lepszy. Choć wcale tak nie myślałam. Mąż rano wyszedł i już nie wrócił. Po trzech dniach spytałam, czy mu przeszło. Stwierdził, że chętnie to powtórzy. Stwierdziłam, że potrzebuję czasu. Codziennie płakałam i zastanawiałam się, co robić, ale udawałam twardą. Po półtora miesiąca zaczęłam go zaczepiać. Zapytałam, czy widzi szansę — on twardo, że nie. Zaczęłam delikatnie go prosić, bo nasze życie było naprawdę dobre, zabrakło jednak rozmowy i zrozumienia. Poprosiłam o szansę i żeby dał mi pół roku, a on napisał, że się z kimś spotyka. I wtedy umarłam. Byłam rozwalona emocjonalnie, a to mnie dobiło. Zaczęłam go przepraszać, błagać, wyciągać wszystko, co mogłam, żeby tylko dał mi szansę. On się zapytał, dlaczego teraz. Powiedziałam mu, że potrzebowałam chwili i jemu też chciałam dać czas ochłonąć. Że jest teraz pewnie zauroczony i dlatego mnie odpycha, a przecież jeszcze dwa miesiące temu mnie kochał. Powiedział, że mi nie ufa i że chce rozwodu. Nie chcę go tracić. Kocham go i chcę to naprawić. Nie wiem, co robić, jak go przekonać, że nie warto wszystkiego tracić i ja też byłam ślepa, ale za późno to zrozumiałam. Jak namówić męża do powrotu? Czy mam szansę i powinnam dać mu po prostu czas, czy pozwolić mu odejść, ale jak się wtedy pozbierać, bo czuję, że się rozpadłam. Odpowiedź psycholożki Katarzyny Kucewicz: Szanowna Aniu, czytając Twojego maila, przyszła mi do głowy myśl, że w życiu rzeczywiście jest tak, że gdy zdradzony partner stawia surowo granice, to zdradzający momentalnie "trzeźwieje" i mobilizuje wszystkie swoje siły, by zawalczyć o związek. Dzieje się tak z reguły z powodu strachu i realnego zagrożenia rozstaniem. Małżonek kategorycznie odcinając się od Waszej relacji, postawił Cię w trudnym położeniu, w uczuciu rozdarcia, prawdopodobnie i lęku, co będzie dalej. Przez to, że jest nieustępliwy, być może dociera do Ciebie, że relacja znajduje się w trudnym położeniu i nie jest do końca pewne, czy uda się ją naprawić. Wiem, że to duży stres i wiele niewygodnych uczuć pojawia się pewnie w twojej głowie i w ciele (warto zauważyć, że często nasze stresy kumulują się w szyi, brzuchu, klatce piersiowej, w nogach). Zauważasz, że coś Cię do męża przyciąga i widać, że nie jest to wyłącznie sentyment. W jakiś sposób jeszcze jest dla Ciebie atrakcyjny? Prawdopodobnie za atrakcyjne dostrzegasz w nim to, że mimo wszystko, trwając przy Tobie, dawał poczucie bezpieczeństwa, przewidywalności. Kiedy tracimy to poczucie, robi się niewygodnie, zaczynamy doceniać, ile było warte. Wielu psychologów twierdzi, że atrakcyjność jest silnie powiązana z niedostępnością. Czyli jeśli osoba nagle przestaje być wobec nas otwarta, jej atrakcyjność rośnie. Rośnie, gdy czujemy, że obiekt jest niedostępny i nie będzie nam łatwo się do niego zbliżyć (co stanowi wyzwanie). Uruchamia to w nas swoisty instynkt łowiecki. Bywa, że to napięcie i potrzebę powrotu do równowagi mylimy z miłością. Bo czy naprawdę miłość do nas powraca w sytuacji zagrożenia? Czy jednak nie tyle jest to miłość ile strach przed nowym i nieznanym? Wasz związek wydaje się związkiem o dużym ładunku emocjonalnym — widzę tu dużo stresu, trudnych momentów, konfliktów i niewyjaśnionych spraw. Prawdopodobnie, jak sama zauważasz, kluczowe są tu Wasze temperamenty i wzorce komunikacyjne. Ty otwarta, a on milczący i jak rozumiem duszący w sobie miesiącami uraz i żal. Brak komunikacji "wprost" zwykle zaburza relację, sprawia, że para odsuwa się od siebie, pojawiają się sekrety i pretensje. Osoba zamknięta w sobie, w której złość wzbiera, może być bardzo trudna we współżyciu. Może się oddalać, sprawiać wrażenie, jakby stała za szybą. Relacje z ludźmi, którzy mają kłopoty z artykułowaniem swoich emocji, na dłuższą metę mogą być skomplikowane. Oczywiście nie jest to wymówka, ale czasem właśnie dlatego zdradzamy, bo mamy poczucie, jakbyśmy dobijali się do drzwi, a nikt nie otwierał. Zdrada zawsze jest najgorszą formą rozwiązywania trudności małżeńskich, bo z reguły tylko je potęguje. Nie ty jedna, bo wiele osób jednak ma poczucie, że chwilowy skok w bok może być jakąś formą nabrania siły czy zdystansowania się od problemów szarej codzienności. Nie tędy jednak droga. Ewidentne kłopoty w Waszym małżeństwie powinny były być zaopiekowane wcześniej — nie tylko przez Ciebie, ale też i przez męża. Tylko wspólne pochylenie się nad problemami małżeńskimi może bowiem realnie przyczynić się do zmian. Jako że nie było responsywności w Waszej komunikacji, zaczęłaś na zewnątrz związku zaspokajać swoje potrzeby bliskości. Jest to przeze mnie rozumiane, natomiast dla związku taki rodzaj poszukiwań zwiastuje rozpad. Chyba że para godzi się na związek niemonogamiczny. W swoim liście zadajesz pytanie wprost — czy Wasze małżeństwo ma szansę na zmartwychwstanie. To trudne i raczej niemożliwe, by podać Ci prostą odpowiedź. Statystycznie są nadzieje, że mimo trudności i stawiania Ci dziś granicy w postaci artykułowania twardego NIE, mąż jednak zatęskni, a z czasem zapomni o przykrościach. Czas sprawia, że wady naszych partnerów zwykle bledną, a zalety stają się jaskrawe. Czy na pewno i w tym przypadku tak będzie? Wszystko zależy od tego, w jaki sposób mąż rozumie tę sytuację i czym ta zdrada dla niego się stała. Bywają osoby, które potrafią przebaczyć nawet nie jedną, a kilkanaście zdrad i które w jakiś sposób odzyskują wiarę w siebie i chcą dać relacji drugą szansę. Są też takie pary, które rozstają się tylko po niewinnym flircie jednego z partnerów. Od czego to zależy? Głównym czynnikiem jest zaangażowanie w związek i poczucie własnej wartości osoby zdradzonej. Jeśli parametry obu są wysokie — związek ma dużą szansę na scalenie. Często pacjenci zdradzający pytają, czy oni mogą się przyczynić do zmiany nastawienia skrzywdzonego małżonka? Choć wybaczanie jest osobistym procesem, rozgrywającym się wewnątrz psychiki, to jednak osoba zdradzająca zdecydowanie może wspomóc partnera. Partnera, który boryka się z trudną sytuacją pomieszczenia w sobie różnych uczuć od miłości po nienawiść, ból, rozczarowanie. Osoba, która zdradziła może jednak pomóc bliskiemu dojść do siebie — poprzez żywe zaangażowanie, okazywanie uwagi, staranie się, próbę poprawy oraz otwartość na rozmowę i gotowość do wytrzymania dialogów przepełnionych bólem i cierpieniem. Osoba zdradzona bowiem często zadaje powtarzające się pytania, docieka bardzo intymnych szczegółów zdrady. Jest chwiejna i ambiwalentna — raz godzi się na bliskość, innym razem informuje, że chyba nic z tego nie będzie. Ma w sobie arsenał uczuć, które wybrzmiewają w różnych okolicznościach. Osobie zdradzającej może być ciężko wytrzymywać te kaskady emocji, ale jeśli cierpliwie trwa i nie unika pytań, taka postawa zbliża i zabliźnia rany. Najważniejsza w akcie przebaczenia zdrady jest skrucha. Szczere, z głębi serca żałowanie tego, co się zrobiło. Jeśli mamy postawę, że nic się nie stało, że to wina partnera, że go zdradziliśmy, wówczas związki się rozłamują i prędzej czy później kończą. Warto zadać sobie pytanie, czy naprawdę ten związek jest dla Ciebie tak ważny, że masz w sobie gotowość na jego naprawę, pracę nad odbudowaniem zaufania. Czy masz też pewność, że skoki w bok to już przeszłość, do której nie chcesz wracać? Warto jest szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, z czego wynika nasza gwałtowna potrzeba powrotu do związku? Z lęku, że coś się kończy czy z miłości? Pytasz również, jak się pozbierać, jeśli jednak oddamy mężowi wolność. Pożegnanie związku przypomina proces przechodzenia żałoby. Innymi słowy, składa się z pięciu, następujących po sobie etapów: 1. Zaprzeczenie — czyli nieprzyjmowanie faktu, że partner już odszedł, funkcjonowanie tak, jakby to nie miało miejsca. 2. Gniew — falami wzbierająca złość, że odszedł, atakowanie go, ubliżanie, kłótnie i złośliwości. 3. Targowanie się — czyli próba reanimacji związku, szukania jeszcze nowych rozwiązań, proszenia o szansę, zachęcania do podjęcia terapii par. 4. Depresja — czyli smutek i odrętwienie związane z tym, że nie udało się nic "utargować", a relacja naprawdę dobiega końca. 5. Akceptacja — pogodzenie się z faktycznym stanem rzeczy i rozpoczęcie odbudowywania swojego życia. Nowe pasje, nowe zadania. Etapy te mogą pojawiać się po dłuższym czasie, mogą też występować równocześnie (na przykład gniew i targowanie się wyglądają tak, że jednego dnia walczymy o związek, a drugiego wyzywamy partnera od egoistów, nieczułych na nasze starania). Każdy etap na szczęście zazwyczaj po pewnym czasie mija i doprowadza nas do pogodzenia się z rozstaniem, co buduje naszą gotowość na wejście w kolejny związek. Żałobę warto przeżyć, nim otworzymy się ponownie na nową miłość. Jeśli bowiem przerywamy proces żałoby, to ona może reaktywować się i psuć naszą kolejną relację. Na przykład, jeśli osoba nie zaakceptuje, że została opuszczona dla innej i nie upora się z tym zranieniem, może w nowym związku przejawiać cechy zazdrości i nadmiernego kontrolowania sytuacji. Jakkolwiek ułoży się Wasza relacja, ze względu na dobro dzieci warto nauczyć się prawidłowej komunikacji, wyrażania swojego zdania bez złości i ukrytej złośliwości. Oboje bardzo siebie poraniliście, oddaliliście się. Może być tak, że przez jakiś czas Wasza relacja przypominała będzie ścieżkę wojenną. Warto jednak poczekać, aż emocje opadną i wtedy zacząć dochodzić do porozumienia. Znam kilka par, które dopiero po rozwodzie nauczyły się ze sobą rozmawiać. Czemu dopiero wtedy? Bo rozwód sprawił, że napięcie i wzajemne oczekiwania opadły. Masz problem sercowy? Napisz: redakcja@ Porady udzieliła Katarzyna Kucewicz — psycholog, pedagog i psychoterapeutka, terapeutka zaburzeń seksualnych. Właścicielka Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN w Warszawie. Jej głównym obszarem pracy są relacje damsko-męskie i problemy w odnalezieniu właściwej relacji. * autorka listu wyraziła zgodę na publikację 7 etapów życia po rozstaniu [INFOGRAFIKA] - Sylwia Stodulska-Jurczyk / Źródło:

romans z mężatką w pracy